16-06-2008 17:41
Jan III Sobieski w Raciborzu
W działach: dobrze jest być mną | Odsłony: 3
Miesiące przygotowań, dziesiątki poznanych ludzi, cała masa pracy i jedno popołudnie - chwila prawdy. Jeden król, dwa zaprzęgi, blisko trzydziestka konnych, setka piechoty i... tysiące wiwatujacych, bijących brawa, śmiejących się, a nawet płaczących ludzi. To głównie dzięki nim, wiem, że było warto.
Mimo całego zmęczenia, wiem, że była to nie tylko dobrze wykonana praca, ale także wspaniała przygoda. Nie zabrakło oczywiście i nowych doświadczeń: nigdy wcześniej nie szyłem i kleiłem kostiumów, nigdy nie polerowałem tak zardzewiałych zbroi, nigdy nie oswajałem koni z choragwiami i skrzydłami, nigdy też nie skubałem gęsi ;)
Tak czy siak, mam z tego sporo satysfakcji. Na zdjęciu obok bracia Karpińscy w drodze na Wiedeń, a w mojej polterowej galerii, kilka zdjęć z prób i przemarszu.
Mimo całego zmęczenia, wiem, że była to nie tylko dobrze wykonana praca, ale także wspaniała przygoda. Nie zabrakło oczywiście i nowych doświadczeń: nigdy wcześniej nie szyłem i kleiłem kostiumów, nigdy nie polerowałem tak zardzewiałych zbroi, nigdy nie oswajałem koni z choragwiami i skrzydłami, nigdy też nie skubałem gęsi ;)
Tak czy siak, mam z tego sporo satysfakcji. Na zdjęciu obok bracia Karpińscy w drodze na Wiedeń, a w mojej polterowej galerii, kilka zdjęć z prób i przemarszu.